Czym jest rzetelność dziennikarska? To szczerość wobec samego siebie. W głównych medialnych nurtach nie ma o niej mowy, bo stacje telewizyjne czy gazety w dużej mierze stanowią odzwierciedlenie poglądów swoich właścicieli/twórców, stąd też wiadomo, jakim wachlarzem tytułów operuje Gazeta Wyborcza i łatwo przewidzieć, jakimi minami powitają widzów dziennikarze TVN w zależności od wyników wyborów. Itp., itd. Tam pracują ludzie, którzy słowo misja kojarzą wyłącznie z nawracaniem niewiernych na Czarny Lądziem i w kurwa Peru. Ale nikogo nie osądzam, bo przecież coś trzeba do garnka włożyć.
W dziennikarstwie pokerowym bywają różni właściciele. W jednym miejscu można, w innym – nie można lub można trochę. Tam jednak, gdzie można, tendencja jest fatalna. Gdyby wszystko, co pojawia się w newsach i wpisach polskich portali pokerowych, stanowiło prawdziwy obraz – nasi pokerzyści mieliby status półbogów. Jasne, że trzeba zachęcać do railingu i tym samym budować wzrost popularności samą grą, ale nagle okazuje się, że nikt z naszych nigdy nie zagrał chujowo i nie popełnił żadnego głupstwa. Wszystko jest cacy, bo „przecież kiedyś mogę potrzebować od niego fotkę lub wywiad”, „inne działanie byłoby godzeniem w dobre imię polskiego pokera w trudnych politycznie czasach”, „ludzie chcą czytać o sukcesach i potrzebują idoli, nie zwykłych ludzi”.
W ten sposób tworzona jest rzeczywistość dzieciaków marszczących kabanosy pod pokerowych celebrytów, którzy nawet nie zauważają, kiedy rośnie ich ego. Polskie dziennikarstwo pokerowe to rzetelność jedynie w relacji i reportażu, to świat bez ambicji, świat sztuczny. Spośród wszystkich ludzi, którzy o kartach w Polsce pisali za pieniądze, część robiła to dorywczo w pełnej rozciągłości tego słowa i to jest względnie OK. Reszta to twórcy „aspirujący” – nie było ich wcale tak niewielu, dziś jest ich całkiem sporo. Na przestrzeni ostatnich ośmiu lat na uścisk niewidzialnej ręki dziennikarskiej rzetelności zasłużyło z pięć osób. Pozostali wyrządzają jej wielką krzywdę.
Jeśli dziennikarstwo pokerowe w Polsce ma gówniany poziom, to wizerunek pokera w Polsce będzie miał gówniany poziom – dlaczego tak niewielu zdaje sobie z tego sprawę? Nie wystarczy, że Dima i Pańka shipną po bańce.
Ja sam zacząłem pisać o kartach przez przypadek, nie mam właściwego wykształcenia i żadnych kurwa kursów. Popełniam błędy, brak mi weny, bywam przewidywalny w słowie, przeginam w stylu, nie jestem na bieżąco, jestem niepopularny, zgorzkniały i zaczynam być nudny. Ale wiem, co to misja i moje dziennikarskie sumienie pozostaje świadome i czyste. Pozdro dla kumatych, pjona dla prawilnych, pozostali mogą już wrócić do piaskownicy.
Share on:
Google+ LinkedIn