What about you?
Join RankingHero to discover your Heroscore!
Biography
writer, columnist, poker historian, 90's lover, tasty drinks lover, unfulfilled king of Rock'n'Roll
Już prawie, prawie napisałem coś bardzo niepopularnego - bo centrowego - o Paryżu, uchodźcach, islamie i MC Hammerze, ale na szczęście my man Bartek Staszczak wyjął w Rozvadovie czterdzieści europejskich kółek. Wielka Klasa! Ta fotka to pamiątka z jego pierwszego (chyba) shipowanka live - Pardubice'12.
Pierre Neuville już poleciał - od teraz mam więc nadzieję, że jakieś podwojonko zaliczy Max Steinberg, który pokazuje, jak pokerzysta powinien ubrać się na transmitowany do X krajów stół finałowy najważniejszego pokerowego eventu na świecie. Na marginesie - November Nine 2015 jest tak glutowate i nudne, że zaczynam tęsknić za Jesusem Fergusonem, tnącym kartami banany w plastry...
Solid grafa, wiem. Niedługo stuknie nam smutna, szósta rocznica uchwalenia ustawy praktycznie zakazującej gry w pokera w Polsce. Pierwsze lata jej obowiązywania były niezwykle bogate w argumentację potwierdzającą charakter pokera jako gry umiejętności. Przewijało się wówczas wiele bzdurnych kontrastów traktujących o tym, jak to „dzisiejszy” poker jest inny od tego złego, hazardowego pokera rodem z „Wielkiego Szu”, bo dziś gra się w Texas Hold’em, a kiedyś – w pięciokartowca.
Przy takiej argumentacji bardziej wiarygodnie wyglądają wartości wyznawane przez Jacka Kapicę. Dziś ze świadomością jest jeszcze gorzej, bo w latach, w których „stary” poker dogorywał, przeciętny grinder A.D. 2015 wchodził na stojąco pod dywan, a na blindy wołał bep. Tym, którzy dali wiarę ignorantom pokroju Eryka Kłopotowskiego, należy się comiesięczny, karny kutas od Mike’a Caro, który w Super/System powstawiał tyle tabelek dotyczących Five Card Draw, że nie pozostawił żadnych wątpliwości co do skillowości odmiany.
Ale jak to właściwie było z tym pięciokartowym.pl? „Wielki Szu” to przede wszystkim oszustwa, wobec czego odmiana ma niewielkie znaczenie. Ba - Hold’em to jeszcze większe pole do popisu dla szulerów. Skąd zatem te porównania? Poker hazardowy to ani poker dobierany, ani poker oszustów. Oto dwie zasadnicze kwestie kwalifikujące poker spod znaku PRL jako grę hazardową, które przychodzą mi do głowy:
1) Gra „w ciemno” warunkująca możliwości gry „w jasno” – gdy grałeś „w ciemno”, miałeś większy wachlarz możliwości w zakresie podbicia po obejrzeniu własnych kart. W związku z tym niejednokrotnie ok. 1/4 posiadanego kwitu lądowało w puli przed spojrzeniem w karty (głównie predraw), bo tylko w takim przypadku można było zmaksymalizować zakłady (predraw i postdraw).
2) Nielimitowana wartość podbicia – dziś stackujemy się za tyle, ile ma w posiadaniu gracz uboższy – załóżmy, że wsuwa ktoś za tysiąc złotych, a my mamy przed sobą dwa tysiące; możemy względem niego tylko wykonać call. Kiedyś można było swobodnie taki zakład przebić – wówczas przeciwnik musiał sięgnąć do kieszeni, swojej lub kolegi – po kwit, zegarek lub kluczyki od auta. Po skórzana kurtkę, gitarę elektryczną, prawo nocy z własną kobietą. Wystarczyło trochę alkoholu i kolesie przegrywali życie.
I to był stary, polski hazard; a Draw High był tylko środkiem do celu. Warto wiedzieć takie rzeczy.
Nazwisko gościa ze zdjęcia zostało niedawno zapisane w słynnej Czarnej Księdze Nevady, co równa się dożywociu. Ale gdy byłem młody, chciałem być taki, jak on.
http://pl.pokerstrategy.com/news/world-of-poker/Cz%C5%82owiek,-kt%C3%B3ry-si%C4%99-nie-ba%C5%82_70373/
Czym jest rzetelność dziennikarska? To szczerość wobec samego siebie. W głównych medialnych nurtach nie ma o niej mowy, bo stacje telewizyjne czy gazety w dużej mierze stanowią odzwierciedlenie poglądów swoich właścicieli/twórców, stąd też wiadomo, jakim wachlarzem tytułów operuje Gazeta Wyborcza i łatwo przewidzieć, jakimi minami powitają widzów dziennikarze TVN w zależności od wyników wyborów. Itp., itd. Tam pracują ludzie, którzy słowo misja kojarzą wyłącznie z nawracaniem niewiernych na Czarny Lądziem i w kurwa Peru. Ale nikogo nie osądzam, bo przecież coś trzeba do garnka włożyć.
W dziennikarstwie pokerowym bywają różni właściciele. W jednym miejscu można, w innym – nie można lub można trochę. Tam jednak, gdzie można, tendencja jest fatalna. Gdyby wszystko, co pojawia się w newsach i wpisach polskich portali pokerowych, stanowiło prawdziwy obraz – nasi pokerzyści mieliby status półbogów. Jasne, że trzeba zachęcać do railingu i tym samym budować wzrost popularności samą grą, ale nagle okazuje się, że nikt z naszych nigdy nie zagrał chujowo i nie popełnił żadnego głupstwa. Wszystko jest cacy, bo „przecież kiedyś mogę potrzebować od niego fotkę lub wywiad”, „inne działanie byłoby godzeniem w dobre imię polskiego pokera w trudnych politycznie czasach”, „ludzie chcą czytać o sukcesach i potrzebują idoli, nie zwykłych ludzi”.
W ten sposób tworzona jest rzeczywistość dzieciaków marszczących kabanosy pod pokerowych celebrytów, którzy nawet nie zauważają, kiedy rośnie ich ego. Polskie dziennikarstwo pokerowe to rzetelność jedynie w relacji i reportażu, to świat bez ambicji, świat sztuczny. Spośród wszystkich ludzi, którzy o kartach w Polsce pisali za pieniądze, część robiła to dorywczo w pełnej rozciągłości tego słowa i to jest względnie OK. Reszta to twórcy „aspirujący” – nie było ich wcale tak niewielu, dziś jest ich całkiem sporo. Na przestrzeni ostatnich ośmiu lat na uścisk niewidzialnej ręki dziennikarskiej rzetelności zasłużyło z pięć osób. Pozostali wyrządzają jej wielką krzywdę.
Jeśli dziennikarstwo pokerowe w Polsce ma gówniany poziom, to wizerunek pokera w Polsce będzie miał gówniany poziom – dlaczego tak niewielu zdaje sobie z tego sprawę? Nie wystarczy, że Dima i Pańka shipną po bańce.
Ja sam zacząłem pisać o kartach przez przypadek, nie mam właściwego wykształcenia i żadnych kurwa kursów. Popełniam błędy, brak mi weny, bywam przewidywalny w słowie, przeginam w stylu, nie jestem na bieżąco, jestem niepopularny, zgorzkniały i zaczynam być nudny. Ale wiem, co to misja i moje dziennikarskie sumienie pozostaje świadome i czyste. Pozdro dla kumatych, pjona dla prawilnych, pozostali mogą już wrócić do piaskownicy.
Pogodziłem się ze świadomością, ile nakradła Platforma. Pogodziłem się z tym, że wybory wygrało PiS. Pogodziłem się nawet z myślą, że prawdopodobnie nigdy nie zdobędę bransoletki WSOP, ale z jednym nie pogodzę się nigdy: ponad 11 lat temu ćwiartki czystej zastąpione zostały pedalskim 0,2l, a butelczyny 0,75l - krową mniejszą o ostatni kieliszek. #disgrace #BógWybaczaEjsNigdy
Jen Harman i John Juanda w Poker Hall of Fame. Zasłużyli. A że z miejsca można podać z piętnaście nazwisk, które zasługują również - poleje się dziegieć.
http://www.wsop.com/news/2015/Oct/7546/POKER-HALL-OF-FAME-ANNOUNCES-CLASS-OF-2015.html
WSOP NEWS: POKER HALL OF FAME ANNOUNCES CLASS OF 2015
Come read an exciting poker story about: POKER HALL OF FAME ANNOUNCES CLASS OF 2015.